czwartek, 5 marca 2009

... o przypadkach

Uwielbiam komplikować sobie życie. To jest chyba takie moje małe hobby.
Cóż jest fajnego w chodzeniu utartymi szlakami?
Przecież tyle radości może dać przypadkowe pomalowanie pokoju na niespotykany kolor; przypadkowy wybór liceum, na dźwięk którego nazwy ludzie dostawali gęsiej skórki czy przypadkowe spędzenie wakacji w domu, bo wszyscy jechali tam, gdzie mnie nigdy nie ciągnęło, itp.

"Nie ma czegoś takiego jak przypadek. Cóż to bowiem jest przypadek? To tylko usprawiedliwienie tego, czego nie jesteśmy w stanie zrozumieć."

- Wiesław Myśliwski "Traktat o łuskaniu fasoli" -

M: (...) a wiesz co jest najbardziej niesamowite?
A: Nie,ale pewnie mi powiesz.
M: Bo tam, przed drzwiami frontowymi, no wiesz przy tym zakładzie co go codziennie mijam, stoi taki sam samochód jakim on jeździ. I wyobraź sobie,że kiedy wyjechał ten samochód też zniknął. Dosłownie w tym samym czasie!
A: Hym...No wiesz...
M: Oj ja wiem, że to nie jego samochód. Ale jednak to takie trochę dziwne.
A: Przypadkowy przypadek i tyle.
M: No masz rację, ale to jednak dziwne. Stał tam sobie każdego dnia od ponad roku i nagle BUM...zniknął. Tak zupełnie bez słowa.
A: Ale dziwisz się, bo nie wiesz jak to wyjaśnić czy raczej masz pretensje, że samochód słowem Ci nie wspomniał o tym, że chce zniknąć?

Przypadki nie istnieją. Nie w moim życiu. Tutaj wszystko ma jakiś cel. Takie podwójne dno nawet czasem. Coś jest protestem wobec własnego pokolenia, coś innego ma miejsce tylko po to aby na chwilę przystanąć i zasłuchać się w pękaniu lodu w szklance.
Wszystko jest po coś. Po to aby pamiętać, aby się nam z czymś kojarzyło, dawało inspirację czy kopa do dalszego działania.

Przypadki nie istnieją. Męczę się w zbyt jasnych czterech ścianach i od zawsze marzyłam o "jagodzie ze śmietanką" na ścianach. Po 8 latach w molochu nie mogłabym iść do kameralnej szkółki, po za tym to prawie męska szkoła była, więc już w ogóle bajka. Jaki sens ma wydawanie kilku tysięcy i patrzenie na coś czego się nigdy nie chciało na żywo oglądać na dodatek w towarzystwie dziwnych osób.
Umiem to wszystko wyjaśnić i przedstawić tak, aby i inni zrozumieli.

M: Chyba mam "ale" do samochodu. Podejrzewam jednak, że to właściciel nie powiedział mu, że od jutro jego miejsce zajmie nowy model.
A: Czyli wiesz co się stało?
M: Raczej tak. Chociaż jakoś mniej mi się ta wersja podoba.
A: Cała Ty. Wasze musisz coś komplikować.

Szukajcie wyjaśnień. No chyba, że lubicie łatwe rozwiązania.