M: Widocznie nie nadążamy za współczesnością.
Ale jak można nadążać za czymś/kimś takim?
- Kawa koniecznie musi być w papierowym kubku i noszona po całym mieście, dodatkowo wnoszona do każdego sklepu, środka lokomocji itd. A że kogoś się przy okazji obleje...no cóż, takie życie.
- Jeśli pojawia się kawa to i łokieć, zawsze tak wystawiony aby nadziewali się na niego dosłownie wszyscy. Chociaż wiadomo - sami na niego wchodzą.
- O byciu ofiarą mody to już chyba nawet nie powinnam wspominać, ale żeby nikt mi nie zarzucił, że lecę po łebkach... U panów pojawiają się grzywki, przez które czasem określenie płci zajmuje dłuższą chwilkę (z paniami jest zresztą podobnie ;p ), wychudzenie też w tym nie pomaga. płeć piękna ogranicza się wyłącznie do tego, co serwują modne magazyny. I tak też mamy dziewoje ubrane według strony 15 - bohema nadchodzi, 34 - kwieciście jak kanapa babci, 57 - seksownie nie znaczy z gustem i oczywiście... dodatek specjalny na wakacje - papuzie ubarwienie na twarzy i włosach. Chłopcy mają łatwiej...wszystko co różowe i przymałe.
I tutaj mój osobisty apel (jakby na gg,gronie,myspace i facebooku było go za mało):
PANOWIE, ZOSTAWCIE RÓŻ LATYNOSOM!
Dziękuję.
- Wszyscy są a raczej muszą być oryginalnie! To hasło stało się już prawie pierwszym przykazaniem w dekalogu młodego pokolenia.
Oryginalny = H&M, Top SHOP, Zara.
(reszty marek nie wymieniam, bo i tak należą do tych samych koncernów co powyższe, a co za tym idzie...sprzedają to samo w innych kolorach)
- Stosunek do wyższych wartości jest rzeczą względną. Bo niby co jest wyższą wartością?
Na pewno pieniądze, które szczęścia nie dają, ale dają znajomych i oryginalność, więc status społeczny. Rodzina jest zdecydowanie passé, dlatego nikt nie mówi o urodzinach mamy i rocznicy ślubu wujka ze strony babci ciotecznego brata. Lepiej powiedzieć, że się wyjeżdża na weekend. Bo to jest teraz na czasie. Stara dobra uczciwość i szczerość też wyjeżdżają na weekend :)
- I tak dochodzimy do miłości, która podobno jest, ale przemieniła się w posiadanie kogoś na pokaz. Jest ktoś z kim koniecznie trzeba iść za rękę nawet w zatłoczonej alejce supermarketu (boże to jest dopiero génade...w markecie:/ ), koniecznie wsadzać ręce pod koszulkę i spodnie w kawiarni i mój numer jeden posiadania kogoś... obślinianie się w autobusach, metrze, na przystankach i w kolejce. Tak, obślinianie. Bo pragnę zauważyć, że pocałunki też są na weekendzie :)
- Rozmowy toczą się bez wyraźnego tematu. Ale przecież nie o temat tutaj chodzi. Najważniejsze żeby jak największa liczba osób stojących z boku słyszała, że się wypluwa z siebie jakieś tam wyrazy. Trzeba przy tym pamiętać o chóralnych okrzykach w rodzaju "No co ty!?" "No nie mów!" "No nie może być!" (o co chodzi z tym całym 'no'? czyżbym miła kolejny temat ;> ).
Trzeba jeszcze koniecznie gestykulować. A że przy okazji wydłubie się komuś oko na ulicy...cóż, zdarza się.
- Wszyscy są PIĘKNI.Zupełnie bez skazy, zagnieceń,plamek i niesfornych kosmyków (chyba,że te akurat zrobione są przez fryzjerkę w trakcie 4 godzinnego czesania kucyka do szkoły).
- Impreza nie była dobra jeśli ktokolwiek pamięta ją od początku do końca! :)
- Przyjaźnie zawierane są pod warunkiem, że: portfele są tak samo wypchane; dane osoby spełniają powyższe warunki w stopniu idealnej zgodności z opisem.
Pasuje Wam to do opisu współczesnego pokolenia???
No raczej!
Ale wiecie co jest najgorsze???
Mi to pasuje do opisu mojego pokolenia. Pokolenia nieco starszego niż 'banany' z gimnazjum.
Pokolenia ludzi z tytułem magistra w kieszeni. Pokolenia mającego dwoje a nawet troje dzieci.
Pokolenia wychodzącego za mąż/żeniącego się. Pokolenia szukającego pracy jak również tego siedzącego za biurkiem kierownika.
O ile mając lat 17 byłoby to wszystko jedynie zabawnym spektaklem wystawianym na scenie życia, tak mając już za sobą ćwierć wieku jest to wręcz przerażające, żenujące.
I co z tym dalej zrobić? Jak długo można uciekać przed własnym pokoleniem?
Póki starczy nam tchu!